Gdy polskie myśliwce wylatywały za granicę zawsze potem w internecie pojawiały się takie tytuły: „Polskie F-16 wróciły z ćwiczeń na Alasce”, „Polskie F-16 brały udział w ćwiczeniach z bronią jądrową”, „Poznań: F-16 wróciły z Grecji”. Nawet, gdy nasze myśliwce w 2012 poleciały do Izraela, to pojawił się taki artykuł: „Ćwiczenia w Izraelu okiem pilota”. O tajnej misji polskich Migów w Izraelu w latach dziewięćdziesiątych można poczytać w internecie: „TAJNA MISJA. POLSKIE MIG-I-29 W IZRAELU”.
A teraz głucha cisza. Czyżby nasze myśliwce plus osiemdziesięciu żołnierzy jakimś dziwnym trafem pozostali w Izraelu? Co oni tam robią, albo na co czekają? Chyba nie są uchodźcami lub imigrantami zarobkowymi?
Trochę światła na sprawę rzuca artykuł na portalu O2.pl: „ISIS za... Smoleńsk. PiS stawia warunki”, w którym możemy przeczytać:
„Nieoficjalne informacje agencji Reutera wskazują, że PiS zgodę na przystąpienie Polski do międzynarodowej koalicji przeciw Państwu Islamskiemu uzależnia od przekazania informacji wywiadowczych zachodnich agencji na temat katastrofy w Smoleńsku.
Jeżeli zachodni partnerzy chcą zobaczyć polskich żołnierzy w Syrii, muszą spełnić życzenie Beaty Szydło. Jej rząd ma świadomość, że kwestia katastrofy smoleńskiej jest delikatna. W czasie gdy państwa zachodnie chcą ocieplania stosunków z Rosją przekonanie nowych polskich władz o winie Putina w sprawie Smoleńska może stać się poważnym źródłem niezgody. Niemniej zgodę na walkę z ISIS Polacy mają uzależniać od przekazania przez sojuszników tajnych informacji.”
Czyżby nasze wojsko z bronią u nogi czekało na rozkaz ataku na wojska obmierzłego, krwawego dyktatora Baszszara al-Asada wspierając siły tzw. „umiarkowanej opozycji”? Swoją drogą to nikt nie wie kto to jest ta „umiarkowana opozycja” i w czym zachowuje umiar. Ale mniejsza z tym, my będziemy ich wspierać. A być może będziemy nawet wspierać bojowników z ISIS, które jest wspierane przez naszego żydowskiego sojusznika, o czym świadczy choćby fakt schwytania w Iraku przez tamtejsze siły bezpieczeństwa izraelskiego pułkownika Yusiego Oulena Shahaka wraz ze wspieraną przez niego grupą terrorystów z ISIS. Być może islamiści z ISIS są dla naszych sojuszników tą umiarkowaną opozycją. Sformułowanie "walka z ISIS" może znaczyć, że walczymy przeciw ISIS, albo w szeregach ISIS przeciw komuś.
Tak zmieniając temat, to podziwiam tych co nadają takie romantyczne nazwy zbrodniczym organizacjom. Isis to po polsku Izyda - bogini płodności, opiekunka rodzin.
A powracając do tematu polskiej interwencji w Syrii, to zmieniają się partie rządzące, zmieniają się rządy i prezydenci, ale polska polityka serwilizmu wobec USA, Izraela i rządów Europy Zachodniej się nie zmienia. Tu obserwujemy kontynuację. Zamiast dać spokój Rosjanom i Asadowi, niech zaprowadzą porządek w kraju, to nie, będziemy jątrzyć. Ponoć dzięki rosyjskim bombardowaniom do domu wróciło milion Syryjczyków, a w wyniku naszej interwencji strumień uchodźców popłynie do Europy ze zdwojoną siłą. I oczywiście będziemy musieli przyjąć do Polski setki tysięcy uchodźców, bo przecież będziemy winni ich eksodusowi. Już nam się mówi, jak np. portal mamawbiegu.pl, że musimy przyjmować uchodźców, bo rozpętaliśmy wojnę w Iraku:
„Jedną z podstawowych przyczyn większości ucieczek z terytoriów syryjsko-iracko-kurdyjskich jest szalejące tam Państwo Islamskie. Skąd się wzięło Państwo Islamskie? Otóż głównie z irackiego chaosu po obaleniu Saddama Husajna. Jego główni bojownicy rekrutują się spośród byłych członków partii Saddama, którzy teraz nie mają litości dla wszystkich, którzy kilkanaście lat temu przyczynili się do ich upadku, np. miejscowych, którzy w jakikolwiek sposób współpracowali z zachodnimi żołnierzami. Przypominam, że Polska na wojnę w Iraku szła w pierwszym szeregu obok Amerykanów i Brytyjczyków wbrew krytycznym głosom opinii międzynarodowej, ówczesnego papieża i wszystkich zwolenników zdrowego rozsądku.”
Domyślam się, że polscy politycy tak ślepo ufają Amerykanom między innymi dlatego, bo czytali książkę Jerzego Friedmana „Następne 100 lat”, w której przewiduje mocarstwowość Polski w XXI wieku właśnie dzięki wsparciu USA. Friedman przewiduje również upadek Rosji i Chin. To co na razie się dzieje w świecie dość dobrze zgadza się z tym co przewidywał Friedman. Polska zaczyna tworzyć „Blok Polski”, Turcja rośnie w siłę, Unia Europejska słabnie, tworzy się kalifat. Wygląda na to, że Friedman miał dostęp do jakiś Amerykańskich planów strategicznych na następne 100 lat. Ale Rosjanie i Chińczycy też czytali tą książkę i będą chcieli przeciwdziałać niekorzystnym dla nich tendencjom. A może się nieoczekiwanie okazać, że Amerykanie są zbyt słabi i nie są w stanie zrealizować projektów zawartych w powyższej książce. Tak być może, bo my widzimy USA tylko z zewnątrz. Pamiętam jak w latach 90tych przyjechał do instytutu, gdzie wówczas pracowałem, profesor z Brazylii. Taki z pokolenia Fidela Castro i Che Guevary. Nie mógł zrozumieć dlaczego Związek Radziecki upadł. Jak widać ZSRR z zewnątrz wydawał się monolitem i niezwyciężona potęgą. Podobnie może być i ze Stanami Zjednoczonymi.
Ale cóż, nasi politycy zapatrzeni są w Żydów i Amerykanów i zrobią wszystko co im tamci każą. Znowu zostaniemy rozegrani jak podczas powstania listopadowego czy styczniowego, o czym bardzo ładnie mówił Grzegorz Braun, gdy Rosja z Wielką Brytanią rywalizowały o wpływy w Azji, czy w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej.
I znowu okaże się, że Polska zamiast być mesjaszem narodów, jak to sobie wykombinował Mickiewicz w swym poemacie o tytule dość trafnie oddającym sytuację Polaków - „Dziady”, będzie znowu frajerem narodów, jak to już wielokrotnie w historii bywało. I żadnym mocarstwem światowym w XXI wieku nie będzie.