Powracając do naszych podniebnych obiektów, mogły być one pokryte metamateriałem, który czynił je niewidzialnymi z zakresie światła widzialnego i materiałem pochłaniającym fale radarowe, przez co były praktycznie niewykrywalne. Za to samoloty mogły rozpylać jakieś nanocząstki, cząstki submikronowe i mikrocząstki, które przylepiały się do niewidzialnych pojazdów czyniąc je widzialnymi, gdyż bieg promieni świetlnych w metamateriale był zaburzony, a dodatkowo mikrofale z radarów miały się od czego odbić. Gdy już stały się wykrywalne można było je strącić. Być może to było przyczyną szaleńczych lotów samolotów ciągnących za sobą długie smugi, które po jakimś czasie pokrywały całe niebo.
Niewykluczone, że za jakiś czas dowiemy się, że nad Krakowem rozegrała się wielka bitwa powietrzna, której nawet nie zauważyliśmy.