Ale odejdźmy od tych ekstremalnych przypadków. Większość ludzi potrzebuje do życia trochę mięsnej żywności. Żeby nie zabijać żywych zwierząt można stosować, o czym wspominałem w książce S-F „Inny wariant”, hodowle tkankowe. Poprzez klonowanie odpowiedniego typu komórek możemy otrzymać schab, boczek, golonkę czy polędwicę.
Historycznie patrząc zagadnienie hodowli organów i tkanek roślinnych in vitro po raz pierwszy sformułował w 1902 roku Haberlandt. Jednak prowadzone przez niego prace nie dały pozytywnych wyników. Między 1907 rokiem a 1909, Harrison, Burrows i Carrel z powodzeniem uzyskali hodowlę ciągłą komórek zwierzęcych i tkanek ludzkich. Dopiero w 1934 roku White utrzymał przy życiu i uzyskał wzrost tkanki pomidora (Lycopersicon esculentum) w warunkach in vitro. Z kolei w 1939 roku uzyskano po raz pierwszy nieograniczony wzrost tkanki roślinnej. W 1946 roku Ball doprowadził do odtworzenia całej rośliny tytoniu (Nicotiana tabacum) z wierzchołka wzrostu.
Problem z tkankami zwierzęcymi jest taki, że w przeciwieństwie do roślinnych, nie są totipotentne, czyli nie posiadają nieograniczonych zdolności do dzielenia się i odtwarzania poszczególnych organów i całego organizmu. Wyjątkiem są komórki macierzyste, które potencjalnie mogą dzielić się nieograniczenie. Z pośród komórek macierzystych szczególnie interesujące są komórki totipotentne, czyli takie, które mogą ulec zróżnicowaniu do każdego typu komórek, w tym komórek tworzących łożysko i pluripotentne – mogące dać początek każdemu typowi komórek dorosłego organizmu z wyjątkiem komórek łożyska. Odpowiednio stymulując takie komórki można uzyskać praktycznie każdą tkankę każdego zwierzęcia. Oczywiście takie tkanki byłyby jednorodne i mało apatyczne, a my chcielibyśmy zróżnicowane mięso.
Ale od czego mamy druk 3D? Już teraz mamy urządzenia drukujące cukierki o unikalnym kształcie, czekolady, a nawet całe desery. Naukowcy idą o krok dalej. Firma Systems & Materials Research Corporation (SMRC) otrzymała dotacje naukową od NASA wynoszącą 125 tysięcy dolarów na drukarkę 3D drukującą żywność dla astronautów. Naukowcy twierdzą, że drukarka używając specjalnych proszków, olejów i wody będzie mogła utworzyć szeroki zakres produktów spożywczych. Proszki te będą miały okres przydatności aż do 30 lat.
No dobrze, a co z mięsem?
Mięso też jest. Firma Modern Meadow stosując biodrukarki, tworzące sztuczne tkanki z żywych komórek wyrzucanych przez dysze, wydrukowała prototyp mięsa. Jednak na razie jest niejadalny. Ale to tylko kwestia czasu i pieniędzy.
Więc proponuję zwolennikom uboju rytualnego i przeciwnikom zabijania zwierząt do celów konsumpcyjnych zewrzeć szeregi i, zamiast trwonić czas i pieniądze na wzajemne przepychanki, stworzyć fundację, która sponsorowałby badania nad zwierzęcymi hodowlami tkankowymi i biodrukarkami 3 D. W Polsce jest wystarczająca liczba ludzi mogących stworzyć takie urządzenia, brakuje im tylko pieniędzy nie tylko na badania, ale i na przeżycie. Dlatego emigrują, zamiast owocnie pracować na rzecz Polski i Polaków. Metoda druku 3D i hodowle tkankowe dają niezwykłe możliwości produkcji nowych mięs nie występujących w przyrodzie. Gdy stworzy się domowe urządzenia do hodowli tkankowych i biodruku 3D każdy będzie mógł tworzyć kompozycje mięsne właściwe dla jego organizmu i problemy z układem trawiennym przejdą do historii. Nowe rodzaje steków będą mogły być użyte jako leki lub produkty wspomagające leczenie. W przeszłość odejdą fabryki zwierząt gdzie zwierzęta hodowlane przez całe życie trzymane są w małych klatkach, w zamkniętych budynkach.