"Polska, z 121 954 783,965 tonami produkcji rocznie, plasuje się na 9."
W poniższej tabelce, zaczerpniętej z powyższego artykułu, wyszczególnieni są najwięksi producenci węgla na świecie.
"W 2022 r. Polska produkowała więcej energii elektrycznej niż rok wcześniej. Do połowy roku była jej eksporterem netto. Zapotrzebowanie od stycznia do lipca 2022 oscylowało wokół wartości z tego samego okresu w 2021 roku. Mimo skomplikowanej sytuacji geopolitycznej, kryzysu energetycznego i niedoborów surowców energetycznych krajowa produkcja energii elektrycznej do czerwca tego roku przekraczała zapotrzebowanie.
System elektroenergetyczny gwarantuje nieprzerwane dostawy energii elektrycznej – nawet w przypadku niespodziewanego wzrostu zapotrzebowania lub pojedynczej awarii.
Obowiązkiem operatora jest utrzymywanie nadwyżki mocy w systemie. Gdy jest ona niewystarczająca, operator może skorzystać z popytowych i podażowych usług regulacyjnych.
Rezerwa wirująca, czyli różnica między mocą znamionową zespołów wytwórczych a mocą pobieraną przy typowym obciążeniu, powinna wynosić w Polsce nie mniej niż 9 proc. zapotrzebowania na moc w systemie.
Dodatkowo możliwe jest redukowanie zapotrzebowania na energię. PSE operuje mechanizmem IRP (Interwencyjna Redukcja Poboru), który polega na dobrowolnym i chwilowym obniżeniu lub przesunięciu w czasie poboru energii przez firmy w zamian za wynagrodzenie. Istnieje również możliwość interwencyjnego zakupu mocy za granicą, w ramach międzyoperatorskiej pomocy awaryjnej."
Załóżmy, że w powyższym portalu objawiona jest prawda.
A jak to jest u innych wielkich producentów węgla?
Indonezja jest czwartym producentem węgla, a Republika Południowej Afryki - siódmym w świecie. I właśnie z tych krajów, między innymi oczywiście, importujemy węgiel.
Napisałem do kolegi z Kapsztadu. Odpisał mi, że nie mają węgla dla własnych elektrowni i mają wyłączenia prądu, nawet czternastogodzinne. A przecież Kapsztad jest jednym z największych miast RPA i jedną z trzech stolic.
Napisałem do koleżanki z Indonezji mieszkającej w Bogor pod Dżakartą. Odpisała mi, że mają wyłączenia prądu, ale lokalne, w poszczególnych regionach. Nie pamięta, czy był moment, gdy cała Indonezja byłą bez prądu.
Przypomina mi to sytuację Polski z okresu komuny, kiedy to PRL był jednym z największych na świecie producentów cukru, a my mieliśmy najpierw talony na cukier, a potem kartki. Do tej pory Polska jest liderem wśród producentów cukru. Cytowany wyżej portal atlasbig.com sytuuje Polskę na 16 miejscu. A mimo to mieliśmy ostatnio zawirowania z cukrem.
Napisałem do kraju w pewnym sensie neutralnego węglowo i energetycznie, do Kenii. Okazuje się, że na noc wyłącza im się prąd. A czasem i w ciągu dnia to się zdarza. Ale z Kenii dostałem również inną ciekawą informację. Wielki biznes ma swoje generatory. Kościoły również, bo też są częścią wielkiego biznesu.
Podejrzewam, że w RPA i Indonezji korporacje również mają swoje generatory prądu, więc wyłączenia prądu ich nie dotyczą. Stąd nasuwa się przypuszczenie, że trwają testy eliminacji małego i średniego biznesu na świecie. Szczególnie dotyczy to przemysłu spożywczego: małych przetwórni spożywczych, hurtowni, sklepików, restauracji. Na razie próby przeprowadzane są poza krajami tzw. "złotego miliarda", jak nazywają Rosjanie państwa Unii Europejskiej, USA, Kanadę, Australię, Japonię, Izrael i Koreę Południową. Ale, gdy tam eksperyment się powiedzie, to i u nas to samo zacznie się dziać.