"sto kilogramów złota, głównie biżuterii, dużo drogich kamieni oraz kilkaset kontenerów ze srebrem, a także luksusowa odzież, zapalniczki itd. Część majątku została przejęta przez wywiad już na granicy, a później dzielona w siedzibie bezpieki na Rakowieckiej w Warszawie."
Oczywiście ślad po kosztownościach zaginął. Ale tym razem ma to być poniemiecki, taki nazistowski pociąg ze złotem.
A jak go odkryto?
Newsweek Polska podaje, że:
„Według przekazanych na konferencji informacji wieść o położeniu składu przekazała na łożu śmierci osoba, która brała udział w ukrywaniu pociągu. Informacja była przekazana ustnie przez osobę, która. Na łożu śmierci ta osoba wskazała miejsce ze szkicem. - Według mojej wiedzy po wojnie nikt tam nie dotarł - mówi Żuchowski.”
Na taką informację od razu zareagowali Żydzi. Jak podaje portal niezalezna.pl:
„Światowy Kongres Żydów zaapelował do polskiego rządu, by wszelkie rzeczy należące do Żydów, które znajdują się w tzw. Złotym Pociągu, zostały zwrócone potomkom prawowitych właścicieli.”
Oczywiście na tym nie poprzestali. Portal telewizjarepublika.pl pisze:
„Jednak ciekawsze jest uzasadnienie, które pojawia się w oświadczeniu. Sugeruje się w nim polską odpowiedzialność za cierpienia, jakich doznali Żydzi w czasie zorganizowanego przez Niemców Holokaustu.
W przypadku gdy nie będzie można znaleźć właścicieli zrabowanych kosztowności, całe złoto i znalezione rzeczy należące do żydowskich rodzin lub firm powinny być spożytkowane dla polskich Żydów, ponieważ Polska nigdy nie wynagrodziła im cierpień i strat materialnych, jakich doznali w czasie Holokaustu – czytamy w oświadczeniu Światowego Kongresu Żydów.”
Komu ma przypaść skarb informuje portal wpolityce:
„Komu przypadnie cenne znalezisko, wyjaśniał generalny konserwator zabytków na antenie Radiowej „Jedynki”.
Analiza naszych prawników jednoznacznie stwierdza, że - jeśli nie pojawią się osoby, które będą mogły udowodnić swoje właścicielstwo - pociąg i jego zawartość będzie własnością skarbu państwa
— wyjaśnił Piotr Żuchowski.”
Ten Żuchowski w pokrętny sposób powiedział, że wszystko przypadnie Żydom. Wszyscy co trochę liznęli Talmud wiedzą, że:
„Goim, jako niewolnicy, bydlęta służące synom Izraela, należą do żyda życiem swojem i majątkiem. "Życie jego (goja) jest pozostawione (tzn. w ręku żyda), o wiele bardziej jego mienie." Jest to zasadniczy pewnik rabinów. Zupełnie bezkarnie może więc żyd zabierać chrześcijanom rzeczy do nich należące, w każdy sposób: oszustwem i podstępem; i nie należy mówić, że kradnie, czyniąc w ten sposób, lecz że odzyskuje, co jest jego.”
A talmudyczny traktat Baba batra 54b jasno stwierdza:
"Wszystkie majętności gojów są jakby opuszczone; kto je pierwszy zabiera, ten jest ich panem."
Pani premier Ewa Kopacz jakby potwierdziła te przypuszczenia, bo cytowany powyżej portal wpolityce dalej pisze:
„A Ewa Kopacz, zapytana o stanowisko Polski wobec pojawiających się roszczeń, wolała całą sprawę obrócić w żart.
Jeszcze tego pociągu nie mamy, ja też czekam na ten pociąg
— stwierdziła.
Premier dodała, że jeśli pociąg rzeczywiście zostanie odnaleziony, to „będziemy się zastanawiać, co z nim zrobić”.”
Ona już tam doskonale wie co robić, jeśli złoto faktycznie zostanie znalezione. Nie mówi, bo Platforma Obywatelska mogłaby nie wejść do sejmu po takiej wypowiedzi, a wybory tuż tuż.
Ponoć po pociąg wyciągają swe brudne łapska i Rosjanie i Niemcy. Niemcy pewnie będą mogli dostać już opróżniony pociąg, bo prawdopodobnie należy do Deutsche Bahn.
Już dzieli się skórę na niedźwiedziu, który po lesie hasa. Pociągu jeszcze nikt nie widział.
Skąd o min wiadomo?
Ponoć od osoby, która na łożu śmierci się przed kimś wygadała. Coś mi się wierzyć nie chce, bo jak wiemy istniały po wojnie tajne organizacje wspierające Niemców umoczonych w zbrodnie, którzy tajemniczo przenieśli się w różne częściach świata, gdzie toczyli spokojne życie. Jedną z takich organizacji była Odessa, o której Wikipedia pisze:
„ODESSA (niem. Organisation der ehemaligen SS-Angehörigen, Organizacja Byłych Członków SS) – założona pod koniec II wojny światowej z inicjatywy Heinricha Himmlera oraz byłych oficerów SS tajna siatka konspiracyjna, mająca na celu pomoc zbrodniarzom wojennym w ucieczce przed ścigającymi ich aliantami oraz zapewnienie im bezpiecznego życia po wojnie.
ODESSA dysponowała majątkiem oraz międzynarodowymi powiązaniami politycznymi. Działała w Niemczech, Egipcie, Argentynie, Włoszech oraz Szwajcarii. Z jej pomocy korzystali nazistowscy zbrodniarze wojenni tacy jak Adolf Eichmann, Josef Mengele, Franz Stangl, Klaus Barbie, Erich Priebke oraz ochotnicy walczący u boku armii niemieckiej na froncie wschodnim.
Członkowie ODESSY jeszcze pod koniec wojny zajmowali się ukrywaniem złota i kosztowności zrabowanych przez Niemców w czasie wojny. Uważa się też, że organizacja ukryła złoto Deutsche Banku, na którego trop wpadli alianci, kiedy znaleźli wiele sztabek złota w lasach na terenie Bawarii i Tyrolu.”
Takich organizacji z pewnością było więcej. Na przykład o transferze Niemców i ich życiu w Ameryce Południowej opowiada Krzysztof Mika w filmie z serii Enigma pt. „Tajna stolica nazistów po wojnie”.
Ponoć nawet Hitler miał się przedostać do Ameryki Południowej i dożyć sędziwego wieku 95 lat w Brazylii.
Jak widać, organizacje te działały bardzo sprawnie korzystając ze zrabowanych bogactw. Prawdopodobnie organizacje te działają do dziś i mają się bardzo dobrze. Więc nie ma takiej możliwości, żeby członek jednej z nich zdradził komuś spoza grupy wtajemniczonych, gdzie znajduje się ukryty skarb. Stąd wniosek, że osoba, która poinformowała o miejscu, gdzie znajduje się pociąg należy do takiej tajnej organizacji nazistowskiej, lub została przez takową organizację wynajęta.
Gazety i portale internetowe informują, że Niemcy, już od lat 50tych ubiegłego wieku, dość swobodnie buszują sobie po ziemiach polskich w poszukiwaniu skarbów. W ostatnich latach jest to zjawisko dość częste o czym informują gazety. Gazeta Wrocławska opisuje takie zdarzenia:
„Podgórskie wsie są oblegane przez Niemców. Szukają tu cennych pamiątek po dziadkach. Niemieckich poszukiwaczy widują także w innych miejscowościach. - Pojawiają się niedaleko naszych wykopalisk - relacjonuje Zbigniew Prus, który razem z Władysławem Podsibirskim od kilku lat poszukują skarbów. Te mają ponoć być ukryte we wnętrzu góry Sobiesz koło Piechowic. - Próbują ryć w ziemi, ale nieczęsto coś znajdują. Bo prawdziwe skarby są ukryte głęboko - przekonuje Prus. Niemców widują też mieszkańcy Chromca, Antoniowa i Lwówka Śląskiego. Kopali w szczerym polu. Czy coś znaleźli, nie wiadomo, bo znaleziska zabierają ze sobą, a polskich służb ochrony zabytków o nich nie informują. - Nie mieliśmy jakichkolwiek zgłoszeń o takich poszukiwaniach - mówi Wojciech Kapałczyński, kierownik jeleniogórskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.”
Fakt pisze:
„Trzy skrzynie pełne dokumentów na temat zbrodniarzy z SS znaleźli w Polsce poszukiwacze skarbów z Niemiec. I co? I zabrali to wszystko z sobą. Tymczasem te dokumenty warte są fortunę. Za ukrycie informacji o nazistowskiej przeszłości wielu bogatych niemieckich emerytów może zapłacić tysiące euro. Dokumenty miały tez olbrzymią wartość historyczną. Teraz szuka ich IPN i prokuratura, bo to cenne znalezisko mogłoby oczywiście pomóc w skazaniu jeszcze żyjących zbrodniarzy”
Te przykłady pokazują, że Niemcy bez skrępowania operują w Polsce i nie maja żadnej potrzeby informowania polskich władz o swoich znaleziskach. Tym bardziej potężne organizacje nazistowskie, dysponujące olbrzymim kapitałem, nie miałyby takiej potrzeby, gdyby chciały wywieźć z Polski np. pociąg pełen złota. W latach 70tych ubiegłego wieku bracia Janoszowie zrobili coś takiego przewożąc pociąg pełen kamieni i metali szlachetnych z Niemiec Zachodnich do Polski, to Niemcy nie potrafiliby powtórzyć takiej sztuki w drugą stronę?
Zaraz po wojnie Armia Czerwona poszukiwała skarbów poniemieckich i jest mało prawdopodobne, żeby taki pociąg uszedł jej uwadze. Być może Rosjanie go znaleźli i opróżnili. Sam pociąg zostawili na starym miejscu. Obecnie Niemcy przyjechali po złoto i bardzo się rozczarowali, więc dlatego poinformowali Polaków o takim pociągu. Inna możliwość jest taka, że Rosjanie nie znaleźli tego pociągu, a Niemcy systematycznie rok w rok opróżniali pociąg ze złota. Teraz jest pusty i nikomu niepotrzebny, więc można polskim frajerom zdradzić gdzie się znajduje. Innej możliwości raczej nie ma. Chyba tylko taka, że Niemcy uznali, że przegrali II wojnę światową i Śląsk nigdy już nie wróci do Niemiec. Ale to jest bardzo wątpliwe zważywszy na to, że jak wszystko wskazuje, Niemcy po stu latach wygrały I wojnę światową. Więc mają szansę po stu latach wygrać i drugą wojnę światową, więc złota na 100 % nie pozbywaliby się.
Podsumowując można przypuszczać że odkryty pociąg nie zawiera nic cennego.